Możliwości wyspy – Michel Houellebecq

Bywają takie książki i tacy autorzy, którzy bardzo trafnie potrafią opisać rzeczywistość, co w dobie poprawności politycznej wcale nie jest takie proste i oczywiste. Tyle tylko, że dobra diagnoza wcale nie oznacza, że proponowane lekarstwo jest skuteczne. Czasami wręcz przeciwnie. I moim zdaniem w tym wypadku dokładnie tak jest.


Houellebecq widzi jak wyglądają obecne społeczeństwa zachodu, do czego doprowadziła tak zwana rewolucja seksualna 68 roku, co robi hedonizm, brak odpowiedzialności, brak wiary, czyli wszystko to co charakteryzuje konsumpcyjne społeczeństwa Europy. Jego odpowiedzią na ten kryzys jest w zasadzie kompletna ucieczka w samotność, w izolację, czemu akurat pomaga nauka ( w tej fabule). To oczywiście fantazja, chociaż kto wie, co roi się w głowach naukowców i szarlatanów? To jednak nie koniec historii. Okazuje się, że mimo zmian genetycznych i innych działań nad człowiekiem, pozostają cechy, nad którymi nie da się zapanować. Ciekawość świata i wielka wędrówka zawsze towarzyszyły ludzkości, nic się nie zmieniło. Nawet jeżeli to wędrówka donikąd.


Symptomatyczne jest również to, że pies jest ważniejszy niż posiadanie dzieci. W Europie obecnie nie wolno podawać narodowości nowo narodzonych dzieci. Dlatego Niemcy, Francja czy Szwecja mogą podawać, że wprawdzie dzietność nie jest najlepsza, ale nie tragiczna. Nikogo jakoś nie dziwi jakie imiona mają nowo narodzone dzieci. No, ale każdy może mieć pieska lub kota.


Zastanawiam się też, jak bardzo autor opisuje swoją rzeczywistość. I czy miłość podczas „kryzysu wieku średniego” (który u mężczyzn trwa dziesiątki lat) dotyczy i jego? Albo czy naprawdę tak ważny i istotny, wręcz jedynie istniejący jest wygląd – w sensie atrakcyjności? Dwoje ludzi nic innego nie łączy? Tragiczna to konstatacja. Tyle tylko, że zupełnie nieprawdziwa. Może we Francji za kilka, kilkanaście lat, wśród białych Francuzów, reprezentujących klasę średnią do tego dojdzie. Czasami „karma” się mści – nie zostawiaj jednego partnera, bo drugi z robi z tobą to samo. Budzi moją nadzieję postawa Pierce Brosnana w stosunku do jego żony – wszystkim, którzy nie wiedzą o co chodzi, polecam samemu sprawdzić.
Tak naprawdę jak czytam różne powieści Houellebecqa to widzę jego totalny pesymizm co do przetrwania zachodniej cywilizacji. W sumie mu się nie dziwię. Podążamy przecież tą samą drogą, coraz szybciej, coraz dalej.


Generalnie wszyscy boją się zaproponować rozwiązanie tej sytuacji, naprawienie jej i powrót do tak zwanej normalności. Nikt nie chce się uczyć na przykładach upadku cywilizacji, które w większości wypadków toczyły się tak samo. Ciągle opowiadany dowcip o powoli gotującej się żabie najczęściej dotyczy również samego opowiadającego. Wszyscy go znają, wszyscy się cieszą i każdy uważa, że jego nie dotyczy. Woda jest jednak coraz bardziej gorąca.


Symptomatyczne jest też to, że główny bohater tej powieści to stand-uper, który opowiada coraz bardziej obrazoburcze dowcipy, które przynoszą mu sławę i pieniądze. Można wyczuć, że sam ma spory dystans do tego, co robi, ale skoro publika to lubi, to należy odpowiadać na jej żądania. Z drugiej strony, było coś takiego jak „misja” kultury i „rząd dusz”, ale kto o tym jeszcze pamięta? Odległe echa przeszłości. Należy podążać za najniższymi instynktami. Igrzyska są teraz najważniejsze, bo chleba przecież mnóstwo.


Smutne są jego książki. Robią furorę, ale nikt wniosków z nich nie wyciągnie. I nie wiem dlaczego tak jest. Pozostaje nam tylko przyjemność czytania, bo przecież warto czytać…

Dodaj komentarz